środa, 23 czerwca 2010

Katecheza 14 - Przez sakrament Bierzmowania otrzymujemy siedem darów Ducha Świętego

6. Przez sakrament Bierzmowania
otrzymujemy siedem darów Ducha Świętego
Kiedy biskup udziela sakramentu Bierzmowania, obrzęd zaczyna się od liturgii słowa. Czytamy Pismo Święte, potem biskup wygłasza homilię, wyjaśniając kandydatom znaczenie tego sakramentu. Następnie sta­wia im pytania, a oni odpowiadają wyznaniem wiary, ponieważ o tej wierze mają odtąd świadczyć. I kiedy przychodzi najważniejszy moment, gdy biskup ma już udzielić im Bierzmowania, wtedy wyciąga nad nimi ręce i modli się: — „Boże Wszechmogący, ześlij na tych ochrzczonych Ducha Świętego. Daj im ducha mądrości, rozumu, rady, męstwa, umiejętności, pobożności — i napełnij ich duchem Twojej bojaźni".
W tej modlitwie biskup wymienia siedem darów Ducha Świętego. Te dary stanowią wielkie duchowe bogactwo każdego człowieka bierzmowanego. Trzeba teraz o nich coś powiedzieć.
Już mówiliśmy, że Duch Święty, jako trzecia Osoba Boska, tak jak Bóg Ojciec i Syn Boży — działa dla naszego zbawienia. Bóg Ojciec objawił się pośrednio przez stworzenie. Syn Boży dał się poznać przez Wciele­nie i Odkupienie, a przez krzyż i Zmartwychwstanie dał nam nowe życie. W tym nowym życiu poznajemy Ducha Świętego, który obdarza nas wewnętrznymi darami. Wszystkie łaski, które otrzymujemy od Boga, można nazwać darami Ducha Świętego. Zgodnie z tym, co 
powiedział Pan Jezus, odpuszczenie grzechów dzieje się mocą Ducha Świętego; natchnienia do czynienia dobra, wszystkie pocieszenia i umocnienia w modlitwie, a także różne uzdolnienia, które pomagają ludziom dobrze czy­nić dla innych — to są wszystko dary Ducha Świętego. Jeżeli ktoś ma zdolność do głoszenia słowa Bożego, umie świadczyć o swojej wierze — to także jest umiejętność pochodząca od Ducha Świętego. Święty Paweł pisze w pierwszym Liście do Koryntian, że Duch Boży daje każ­demu chrześcijaninowi takie dary, jakie chce, pozwala nawet na czynienie cudów i dokonywanie rzeczy prze­kraczających ludzkie możliwości, bo On jest w stanie uzdolnić człowieka do każdego działania.
Ale między tymi darami, którymi Duch Święty nas obdarza, szczególne znaczenie w naszym życiu ma siedem darów Ducha Świętego, które biskup wymienia w modlitwie przed Bierzmowaniem. Te siedem darów wymienił po raz pierwszy prorok Izajasz, kiedy przed wiekami zapowiadał przyjście Mesjasza. Napisał wtedy, że potomek Dawida, na którego cały naród izraelski oczekuje, przychodząc na ziemię otrzyma ducha mąd­rości, rozumu, rady, umiejętności, męstwa i pobożności, i że będzie napełniony duchem bo jaźni Bożej. A więc miały to być jakieś szczególne uzdolnienia Mesjasza (por. Iz 11,2).
W swojej działalności Pan Jezus rzeczywiście wy­kazał, że ma pełnię darów Ducha Świętego. Odznaczał się i mądrością, i umiejętnością, i pobożnością. A ponie­waż obiecał swoim uczniom, że ześle na nich Ducha Świętego — i że Duch Święty wszystkiego ich nauczy i będzie ich umacniał — stąd wiemy, że te siedem darów otrzymują również wszyscy wyznawcy Chrystusa.
Dlatego od dawnych czasów biskupi udzielający sakramentu Bierzmowania wzywali wiernych, aby mod
liii się o te siedem darów — ponieważ one stanowią szczególne umocnienie duchowe człowieka. One nas upodabniają do Chrystusa i pozwalają działać już nie tylko po ludzku, według ludzkich możliwości, lecz tak, jak może działać człowiek obdarzony Bożą mocą.
Na czym polega działanie darów Ducha Świętego — najlepiej przedstawić na przykładzie. Prosimy na przykład o dar rozumu. Otóż każdy człowiek ma z natury dany przez Boga rozum, dzięki któremu myśli, poznaje świat, rozróżnia dobro i zło. Człowiek może przy tym mieć różne zdolności: do matematyki, do muzyki, do rozwiązywania trudnych życiowych problemów, może też mieć dobrą pamięć, która mu pozwala łatwiej zdać każdy egzamin. To wszystko jednak dotyczy spraw doczesnych. Ponad to wszystko — człowiek potrzebuje światła wiary, żeby mógł poznać Boga i cel swojego życia. Kiedy wielki uczony francuski, późniejszy laureat nagrody Nobla, Alexis Carrel przyjechał pierwszy raz do Lourdes, żeby się dowiedzieć, czy istnieją cuda — na jego oczach została uzdrowiona z ropnego zapalenia otrzew­nej prawie umierająca chora, którą przedtem jako lekarz się opiekował i której stan bardzo dobrze znał. Alexis Carrel musiał wtedy stwierdzić, że jest świadkiem cudu, którego w żaden sposób medycyna nie umie wytłuma­czyć. Zrozumiał, że musi tu uznać działanie mocy Bożej, a więc musi uwierzyć w Boga. I wtedy ze zdziwieniem zauważył, że cała jego wiedza dotyczy tylko świata mate­rialnego, że aby zrozumieć tajemnicę Boga, potrzebuje innego światła dla swojego rozumu — światła wiary. Bez tego światła — mimo że chce — jednak nie umie powie­dzieć: Boże, wierzę w Ciebie.
Wielki uczony nie spoczął, aż to światło wiary rozjaśniło jego umysł. Modlił się i medytował, studiował Ewangelie, aż wreszcie był w stanie nie tylko wyznawać 
swoją wiarę, ale napisał piękną książkę o modlitwie, w której wykorzystał swoje duchowe doświadczenia.
Światło wiary — to jest pierwszy dar Ducha Świę­tego dla ludzkiego umysłu. Dar, o który wszyscy musimy się modlić. Jak często trzeba prosić o to światło dla na­szych bliskich, którzy mają wiedzę doczesną, potrafią rozwiązywać różne problemy życiowe, ale wciąż jeszcze nie umieją rozpoznać prawdy o Bogu.
Jeżeli zaś jesteśmy obdarzeni tym światłem wiary, jeżeli umiemy zwracać się do Boga w modlitwie — to wciąż jeszcze musimy prosić o nowy dar Ducha Świętego — o dar rozumu, który tę naszą wiarę umocni i pogłębi. Takim darem rozumu był szczególnie obdarzony święty Tomasz z Akwinu, sławny teolog XIII wieku, który w swoim wielkim dziele — w „Sumie teologicznej" — pisał o tajemnicach Bożych z niezwykłą jasnością. Ale kiedy pod koniec życia doznał widzenia Boga w sposób nadprzyrodzony, mistyczny — wtedy przerwał pisanie. Powiedział, że wszystko, co do tej pory napisał — wydaje mu się nic nie wartą sieczką, paplaniną. Bo tajemnica Boga przekracza wszelkie ludzkie możliwości wypowia­dania się.
Siedem darów Ducha Świętego — to są uzdolnie­nia człowieka, które otwierają przed nim wprost nieogra­niczone duchowe możliwości. Żadna ludzka wiedza, żadne ludzkie umiejętności nie dorównają tym dziełom, których człowiek może dokonać pod wpływem darów Ducha Świętego. Nie ma wtedy znaczenia jego słabość czy jakiekolwiek ograniczenie. Dzieci okazują się mąd­rzejsze od dorosłych, słabi okazują się mocniejsi od sil­nych.
Kiedyś, przed laty, jeden z misjonarzy opowiadał, że w Afryce spotkał arabską dziewczynkę, która z wielką radością zapragnęła przyjąć Chrzest i należeć do Pana 
Jezusa. Cała jej rodzina wyznawała islam, ale ona była tak zdecydowana i tak bardzo jej zależało na tym, żeby być chrześcijanką, że misjonarz zgodził się na to. Nie czeka­jąc, aż dorośnie — gdy doskonale zdała egzamin z kate­chizmu — udzielił jej potajemnie Chrztu. Ta dzie­wczynka mogła tylko po kryjomu przychodzić do kaplicy misyjnej, bo cała jej rodzina nie wiedziała o jej nawró­ceniu.
Pewnego upalnego dnia był pierwszy piątek mie­siąca. Po południu dziewczynka przybiegła do kaplicy misyjnej z prośbą, aby jej udzielić Komunii świętej. Otóż było to jeszcze przed wojną — w tamtych czasach obo­wiązywało prawo postu eucharystycznego od pomocy. To znaczy, że ten, kto chciał przystąpić do Komunii świętej — już od północy nie mógł ani jeść, ani pić, nawet picie wody było zabronione. Takiego surowego postu eucharystycznego przestrzegaliśmy wszyscy prawie do czasów ostatniego soboru. Teraz oczywiście wystarczy tylko jedna godzina, jest to wielkie ułatwienie. Ale wtedy, gdy ona poprosiła o Komunię świętą, misjonarz powie­dział: — Dziecko, przecież już jest po południu, czy ty rzeczywiście nic dzisiaj nie jadłaś? — Nie, proszę ojca, dziś nic nie jadłam ani nie piłam. — Jakże to, w taki upalny dzień? Coś ty dzisiaj robiła? — Pracowałam, jak mogłam, czekając tylko na okazję, żeby się wymknąć, żeby przyjąć Komunię świętą. — I przez cały dzień nic nie miałaś w ustach, ani kropli wody?
Misjonarz spojrzał z podziwem na to dziecko. Wcale nie wydawała się ani przygnębiona, ani zmęczona. Jakaś wielka gorliwość ożywiała jej słabe ciało. Cały dzień bez kropli wody, w upalnym słońcu. I wytrzymała to z radością — dlatego, żeby móc przyjąć Pana Jezusa wtedy, gdy nadarzy się okazja.
Do takiego wyrzeczenia się, do takiego wzmoc
nienia sił człowieka tylko Duch Święty może uzdolnić darem pobożności, tak iż rzeczy trudne stają się możliwe i łatwe. To przecież w Afryce, w Ugandzie, wyznawali wiarę w Chrystusa młodzi chłopcy — męczennicy z Ugandy — paleni żywcem przez okrutnego króla za to, że nie chcieli brać udziału w jego rozpustnych zabawach. Byli to: święty Karol Lwanga i jego dwudziestu jeden towarzyszy — pierwsi męczennicy murzyńscy wynie­sieni na ołtarze jako święci. Najmłodszy z nich miał trzynaście lat. Męstwo okazane przez tych młodych chłopców w czasie tak straszliwych prześladowań to nie była tylko ludzka odwaga. To był wielki dar męstwa, który Duch Święty wszczepił w ich serca i pozwolił im osiągnąć chwałę męczenników.
Takie jest działanie darów Ducha Świętego, gdy chodzi o poznanie Boga, o miłowanie Boga, o wypełnia­nie woli Bożej. Duch Święty, którego otrzymujemy w sakramencie Bierzmowania — obdarza nas swoimi darami, dając nam możliwości ponad nasze własne siły.
Może ktoś zapytać: — Dlaczego nie we wszyst­kich sercach Duch Święty tak skutecznie działa? To py­tanie rozważaliśmy już poprzednio. Żeby dary Ducha Świętego mogły pokierować postępowaniem człowieka — i pomnożyć jego siły w nieskończoność — ze strony człowieka potrzebny jest akt głębokiej uległości. Duch Święty jest Osobą Boską, która kieruje nami nieomylnie, ale pod warunkiem, że jesteśmy Mu całkowicie po­słuszni. Tymczasem człowiek nie jest skłonny do podda­wania się działaniu Bożemu tak bez reszty i całkowicie. My zawsze mamy ochotę postępować trochę po swoje­mu. I trzeba ogromnego wyrzeczenia się siebie, gotowo­ści do przyjęcia każdego wezwania, żeby można było doznać Jego mocy, która prowadzi nas do wykonywania rzeczy niemożliwych.
Wspaniałym przykładem człowieka, który poddał się działaniu Ducha Świętego jest Prymas Tysiąclecia — kardynał Stefan Wyszyński. Mamy wydane jego „Zapiski więzienne". Jest to książka, którą każdy katolik w Polsce powinien koniecznie przeczytać. Książka przedstawia­jąca historię duchową człowieka, który osiągnął wielką doskonałość przez poddanie się działaniu Ducha Świę­tego.
Wiemy, że biskup Stefan Wyszyński został pry­masem Polski i arcybiskupem Gniezna i Warszawy mając czterdzieści siedem lat. Na jego barki spadły ogromne obowiązki. Czasy były nadzwyczaj trudne — koniec roku 1948. Zaczynała się wtedy wielka walka przeciwko Koś­ciołowi, prowadzona bezwzględnie przez komunistów. Ten człowiek, stojący na czele Kościoła w Polsce, odpo­wiadał za losy narodu. W jaki sposób można sprostać takiemu zadaniu? Wiemy, jak to bywało wtedy w innych krajach komunistycznych. Wielu ludzi zdolnych i pew­nych siebie, kiedy zapłacze się w trudne zadania — wyka­zuje bezradność i ograniczenie. Są takie sytuacje, w któ­rych, jak mówi stare porzekadło, „nie ma mądrych".
Prymas Stefan Wyszyński podjął odważnie obronę praw Kościoła. Przez pierwsze lata swojego pasterzowania zdobył zaufanie narodu, okazał się nie­ugiętym głosicielem prawdy Bożej. Skończyło się to jego aresztowaniem. W roku 1953 został zabrany nocą z pałacu biskupiego na Miodowej i internowany. Odizolo­wano go całkowicie od Kościoła w Polsce, od biskupów i kapłanów. Nic nie wiedział, co się w ojczyźnie dzieje. Prześladowcom chodziło tu o dwie sprawy: jedna, żeby Kościół w Polsce pozbawić kierownictwa tak zdecydo­wanego przywódcy; a z drugiej strony chodziło o to, żeby w warunkach izolacji osaczyć go i załamać. Liczono, że znękany samotnością, będzie musiał zgodzić się na 
współpracę z komunistami. Ksiądz Prymas Wyszyński początkowo próbował upominać się o prawa obywatela w kraju rządzonym rzekomo zgodnie z konstytucją. Kiedy jednak się zorientował, że wszystkie jego starania napo­tykają na mur złośliwej obojętności, że po prostu jego prześladowcy liczą na to, iż da się wciągnąć w jakieś kompromisy, iż się w końcu załamie — postanowił się z tego wycofać. I co wtedy uczynił? Zdecydował, że swoje losy odda bez zastrzeżeń w ręce Boga. Że przestanie się niepokoić o Kościół w Polsce i o wszystkie swoje sprawy, a jedynym jego zadaniem będzie — być do dyspozycji Boga, tak jak On sam chce. Wybrał sobie za patronkę — Najświętszą Maryję Pannę i w jej ręce powierzył całe swoje życie. I odtąd to odosobnienie stało się jakby pu­stelnią, w której dojrzewała jego świętość. Miesiąc po miesiącu — a możemy to prześledzić czytając „Zapiski więzienne" — jego serce stawało się coraz bardziej po­korne przed Bogiem, coraz bardziej otwarte na działanie Ducha Świętego, coraz bardziej posłuszne, coraz bar­dziej ogarnięte pragnieniem wyrzeczenia się siebie. I w ten sposób ksiądz Prymas Wyszyński — wbrew spodziewa-niom swoich prześladowców — miast słabnąć, wzmac­niał się duchowo. Nawet choroba fizyczna, którą prze­chodził, nie przeszkodziła w tym. Owszem, z miesiąca na miesiąc stawał się wewnętrznie coraz mocniejszy, zaś jego umysł został przeniknięty i udoskonalony bezcen­nym darem Ducha Świętego, darem rady, który umożli­wia człowiekowi bezbłędne postępowanie w trudnych sytuacjach.
Aż wreszcie po trzech latach — w roku 1956 — mógł powrócić do Warszawy i stanąć na czele Kościoła: zaczęła się jego wielka praca nad przygotowaniem Mille­nium — tysiąclecia chrześcijaństwa w Polsce. W tym czasie umiał przeprowadzić Kościół przez wszystkie 
napaści i ataki ze strony komunimu. Doczekał się wyboru papieża Polaka. Doczekał się powstania „Solidarności".
Pan Bóg pozwolił mu umrzeć w roku 1981, kiedy Polska budziła się do nowego życia. Jego pogrzeb odbył się na placu Zwycięstwa. Prymas Tysiąclecia po śmierci odbierał hołd od wszystkich — od przyjaciół i od wrogów — i oto wszyscy stwierdzili, że ten człowiek przez 33 lata przewodzenia Kościołowi w Polsce, w tak strasznie trud­nych warunkach — nie popełnił błędu. Ten człowiek nieomylnie wybierał właściwe rozwiązania we wszyst­kich najbardziej zawiłych sytuacjach. To nie była już ani ludzka roztropność, ani doświadczenie biskupa — to był wielki dar Ducha Świętego — dar rady. Był to dowód, że Prymas jest człowiekiem całkowicie oddanym Bogu. Bo taki jest warunek działania darów Ducha Świętego — całkowita rezygnacja z siebie, oddanie siebie do dyspozy­cji Bogu. Wtedy dzieła człowieka przekraczają jego natu­ralne możliwości. Człowiek bowiem staje się narzędziem działania Bożego w wykonywaniu wielkich Bożych pla­nów.
Przykładów działania darów Ducha Świętego możemy znaleźć wiele w życiu ludzi, którzy oddali się do dyspozycji Bogu, i dzięki temu doszli do szczytów świę­tości. Między wszystkimi darami Ducha Świętego — na samym szczycie jako dar najdoskonalszy — wymieniamy dar mądrości. Dar mądrości udoskonala człowieka w jego oddaniu się Bogu przez miłość, która wyraża się w dosko­nałym posłuszeństwie. Bóg jest miłością nieskończoną. Miłowanie Go ponad wszystko jest osiągnięciem najwyż­szej świętości. Ale my nie potrafimy tego dokonać nawet wtedy, kiedy mamy dobre chęci. Aby nasza miłość ku Bogu była czysta, bezinteresowna, konsekwenta, że­byśmy umieli ją realizować we wszystkich sytuacjach życiowych — potrzeba szczególnego daru Ducha Świę
tego — daru mądrości. Ten dar mądrości jaśnieje w życiu wielu świętych, którzy miłując Boga — umieli kon­sekwentnie i bez zastrzeżeń wypełniać Jego wolę, jakby całkowicie przekreślając siebie.
Wśród znanych postaci historycznych naszej ojczyzny trzeba wspomnieć tu królową Jadwigę, nie­dawno beatyfikowaną przez naszego papieża. Jej wielkim osiągnięciem było wprowadzenie chrześcijaństwa na Litwę. Wiadomo, że dzięki ofierze królowej Jadwigi, która zdecydowała się poślubić litewskiego księcia Jagiełłę, Litwa stała się chrześcijańska. Dla młodziutkiej Jadwigi, zaręczonej z Wilhelmem, księciem niemieckim — była to wielka ofiara. Było to całkowite wyrzeczenie się swoich planów. Wiemy, że protestowała przeciwko temu i nie chciała się na to zgodzić. Ale wreszcie zrozu­miała, że Bóg chce od niej tej ofiary, że dla zdobycia nowego narodu dla chrześcijaństwa trzeba, żeby zgodziła się na małżeństwo z obcym człowiekiem. Wtedy zdecy­dowała się na ten akt wyrzeczenia siebie dla miłości Boga, dla rozszerzenia wiary Chrystusowej. I nie tylko zgodziła się na to, ale ten nowy obowiązek podjęła z wielką gorli­wością.
Widać w tym działanie daru Ducha Świętego, daru mądrości. Bo może się zdarzyć, że człowiek przy­muszony okolicznościami rezygnuje ze swoich planów i mówi: — No, już trudno, skoro Pan Bóg chce, to niech tak będzie. Ale jeżeli czyni to tylko wysiłkiem własnej dobrej woli, to zwykle bywa tak, że po złożeniu takiej ofiary jest przygnębiony, nieszczęśliwy i wciąż na­rzeka: — Mój Boże, dlaczego to mnie spotkało? dlaczego ja musiałem się na to zgodzić? dlaczego tyle mnie to kosztuje?
Otóż w królowej Jadwidze działanie daru mąd­rości przejawiło się w tym, że w momencie, gdy przekreś
liła swoje plany, oddała się bez zastrzeżeń na służbę Bogu i narodowi jako władczyni Polski i gorliwa krzewi­cielka religii. Od tej chwili wszystkie swoje siły i całe serce skierowała ku wypełnianiu tego nowego zadania. W jej późniejszym życiu nie widać ani wahania, ani nieza­dowolenia, ani jakichkolwiek oporów. Ofiarnie służyła narodowi, troszczyła się o potrzebujących, budowała fundamenty polskiej kultury odnawiając Uniwersytet Krakowski. Całe życie poświęciła bez reszty Bogu i trud­nym obowiązkom królowej.
Jadwiga może być przykładem człowieka, który przez wyrzeczenie się siebie i oddanie do dyspozycji Bogu — został obdarzony wielkim darem mądrości, darem pozwalającym człowiekowi miłować Boga i bli­źnich bezinteresownie i konsekwentnie. I realizować tę służbę miłości we wszystkich najtrudniejszych sytua­cjach.
Tak jak dar rozumu udoskonala wiarę człowieka i daje zrozumienie tajemnic Bożych, jak dar mądrości udoskonala miłość i pozwala człowiekowi całym sercem działać zgodnie z tym, czego Pan Bóg od niego żąda, tak dar rady udoskonala roztropność człowieka i pozwala postępować bez omyłki. Podobnie i dar męstwa udosko­nala ludzką odwagę i daje siłę męczennikom. Dar pobo­żności udoskonala ludzką sprawiedliwość i pozwala dostrzegać we wszystkim najpierw to, co się należy samemu Bogu. I wreszcie otrzymujemy dar umiejęt­ności, który przenika ludzką nadzieję i sprawia, że czło­wiek nie traci otuchy nawet wtedy, kiedy jest mu trudno. We wszystkim, co go spotyka, spostrzega obecność Boga i ufa Bogu bezwzględnie.
Takim darem umiejętności szczególnie odznaczał się święty Franciszek z Asyżu. We wszystkich sytuacjach życiowych — nawet wtedy, kiedy go spotykało cierpienie 
— zawsze widział jeszcze jeden dowód Bożej opatrzności i ufał Bogu, przekonany, że On go zawsze prowadzi.
Powinniśmy gorąco modlić się o dary Ducha Świętego, bo one dają człowiekowi najwięcej mocy i ra­dości. Ale żeby one w nas działały rzeczywiście skutecz­nie, musimy starać się o wewnętrzną gotowość do pod­porządkowania się Bogu, do ufnego przyjęcia wszystkie­go, co nas spotyka. Bo kiedy przychodzą najtrudniejsze próby — wtedy od naszego zaufania Panu Bogu i od po­słuszeństwa Jego woli zależy, czy potrafimy w tych trud­nych sytuacjach otworzyć się na działanie tych darów i osiągnąć najdoskonalsze owoce naszej pracy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz